Autor jest złym autorem, gdy nie z duszą, ciałem,
Kobieta, gdy kobiétą nie jest życiem całém,
Żadna jednym i drugim nie może iść torem,
Będzie złą żoną, matką, lub nędznym autorem.
A ta u któréj karty, konie, pistolety,
Niby emancypacją zwiastują kobiety,
Wziąwszy nałogi mężczyzn, weźmie i przywary,
A nie mając sił męzkich, zabrnie w złém bez miary.
Chcesz żyć nieczynnym, dobrze, — weźże żonę sobie,
Któraby i za ciebie myślała o tobie,
Któraby z energją pochwyciła wodze
I z twym całym majątkiem nie zagrzęzła w drodze.
Z Laurą sentymentalną twój majątek zgaśnie,
A z Joanną jak bomba wkrótce się roztrzaśnie.
Tak z jedną jak i z drugą nędza czeka ciebie,
To ja mówię. Rób jak chcesz. Znajdziesz mnie w potrzebie.
Wiesz co Albinie, rada, rzecz to djable śliska,
Nie wydźwignie z otchłani jak raz pchnie z urwiska.
A jednakże tym razem, biorę na sumienie,
I szczęście twe zapewnię jak cię z nią ożenię.
Mówiłem z nią, rozsądna, oszczędna, pobożna,
Młoda i dość przystojna. Cóż więcéj chcieć można?
Prawda, prawda — z tém wszystkiém... Ja się jéj coś boję.