Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VI.djvu/073

Ta strona została przepisana.
Doręba.

Cicho!... Ty głupi bajtało!

Szczepanek.

Otże masz!

Albin.

Ale powiedz, jakże to się stało?

Rozalka.

Przyszła do mnie i rzekła: Precz mi zaraz z domu?

Albin.

Precz?

Doręba.

No, no no...

Albin.

I z groźbą?

Rozalka.

Cóż ja winna komu?!

Albin.

Precz? Precz? Ona precz pójdzie.

Doręba.

Powoli, powoli...

Albin.

Co to? Czemu powoli? Co boli, to boli...
Rozalki nie dam krzywdzić.

Rozalka.

Pójdę z Pańską wiedzą,
Ale niech, żem wygnana ludzie nie powiedzą.

Albin (biorąc za rękę).

Ty Rozalko, wygnana! O ty lube dziecię...

Doręba.

No, no... Albinie... słuchaj... zastanów się przecie...

(Odprowadza zwolna od Rozalki i cicho z nim rozmawia w ciągu mowy Szczepanka.)