Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VI.djvu/085

Ta strona została przepisana.
SCENA IV.
Albin, Rozalka, Doręba.
Albin (wracając z głębi sceny).

Ha wiesz Stanisławie,
Że najdziksza nienawiść w swojéj własnéj sprawie,
Tak twardą, zimną ręką serca nie wyrywa,
Jakto częstokroć przyjaźń zanadto gorliwa.
Co? Myślisz że już we mnie niéma krwi kropelki,
Że w mojéj duszy zagasł czucia ogień wszelki?
Że świécę tylko sobą jak martwém próchniskiem,
Że już nawet i nie drgnę pod twoim naciskiem?
Nie dosyć że Rozalkę chcesz mi porwać z domu,
Jeszcze rzucasz w objęcia i to jeszcze komu!
Kiedy tak, pokażę wam, jaka moc rozsądku...
Nie dbam, nie chcę, drwię sobie z przyjaciół, majątku,
Kuzynek, testamentu i świata całego...
Rozalko, chcesz pójść za mnie? — Zrzekłem się wszystkiego.
Jestem sam, bez przyjaciół... już teraz ubogi...
Rozalko, chcesz pójść za mnie?

Rozalka.

O mój Panie drogi,
Czy chcę? Jakże mam nie chcieć!

Albin.

Będzie z mnie kochała?

Rozalka.

Och będę.

Albin.

I ja ciebie. Dusza moja spała,