Ta strona została przepisana.
Papryka (poważnie).
Udzielam wiadomości bo mi się podoba,
Lecz ja tu decyduję — ja piérwsza osoba.
Szwarc.
Bramy zamknąć.
Albin (słabym głosem na str. do Szczepanka).
Szczepanku, każ mosty popalić.
(Szczepanek odchodzi.)
Papryka.
Przed dziesiątą nikogo nie można oddalić.
Ale z jéj uderzeniem, miano to na względzie...
Zamknięcie już finalne ogłoszoném będzie.
A która z pretendentek nie stanie w terminie,
Choćby księżna udzielna, jéj prawo zaginie.
(Godzina bić zaczyna — wystrzał z moździerza — krótkie uderzenie w trąby i kotły. Wszyscy sięgają do zegarków)
Wszyscy.
Dziesiąta? już dziesiąta!
Doręba (milczenie).
I nie ma nikogo.
Papryka.
Przebóg! gdzież nasze Panie?
Szczepanek (wchodząc).
Panie przyjść nie mogą.
Papryka.
Dlaczego?
Szczepanek.
Bo ich nie ma.
Papryka.
Jakto? Odjechały?
Szczepanek.
O nie! wcale nie.