Cóż więc?
Pieszki poderdały,
Ta bramą, ta furtką, a tamta przełazem,
Każda sobie samopas... ale wszystkie razem
Kazały swym pojazdom jechać ku domowi.
Daléj w konie!
Za późno!
Przecie ktoś się dowie.
Nie pojedziesz Rozalko.
I mnie się tak zdaje.
Wszystko to moi państwo, zrobili hultaje.
Rano był tu rozgardjasz aż chodził dom cały.
Panny służące w kółko jak frygi biegały,
Bo w nocy okradziono ich pań toalety...
Co najpotrzebniejszego: żelazne gorsety,
Obręcze pod spodnice... poduszeczki różne,
Kwadratowe, półkrągłe, spiczaste, podłużne...
A co najgorsze, jak mi powiadały Panny,
Wzięto, przedni z haczykiem ząb Panny Joanny...
Pęzle z farbą do twarzy Pani Laury Pińskiéj,
I ogromną perukę Pani Fontazińskiéj.
Bez tych narzędzi trudno pokazać się komu...
Cóż robić?... rada w radę... trzeba umknąć z domu.