Ta strona została przepisana.
Kasztelanowa.
Pan kapitan jedziesz na urlop... może w zamiarze żenienia się... jak to teraz moda u Panów wojskowych?
Barski.
Nie Pani. Dopiero rok drugi jak owdowiałem
Bogu dzięki... (Pani Malska śmieje się.) Źle się wyraziłem? Co?
Pani Malska.
I owszem, dobrze bo otwarcie.
Barski.
Muszę powiedzieć na uniewinnienie moich wyrazów, że miałem żonę młodą, piękną, rozumną i byłaby doskonałością, gdyby nie jedna wada...
Pani Malska.
A tą wadą?
Barski.
Złość.
Pani Malska.
A... była zła.
Barski.
Jak trzysta dja.... to jest... chciałem powiedzieć... bardzo, bardzo zła... Teraz pocieszam się myślą, że moje dwuletnie z nią pożycie odkupi wiele z moich grzechów.
Pani Malska (z wesołością).
Dziwne podobieństwo kolei naszych losów. I ja rok temu drugi, owdowiałam.
Kasztelanowa.
Może Pan kapitan służyłeś pod rozkazami Jenerała Malskiego, jej ś. p. męża?