Ta strona została przepisana.
Barski.
Pozycyjnéj.
Alfred.
Zatém niby z powołania zająłeś Kapitan moją pozycyę?
Barski.
Nie. Byłem na nią wciśnięty.
Alfred.
Nie rozumiem.
Barski.
Bardzo wierzę, powiem więc w krótkości: Jadę na urlop... zajeżdżam na popas... nudzę się... wychodzę zwiedzić okolicę... deszcz mnie napada... chronię się pod drzewa... Panie postrzegają przez okno... i zapraszają do siebie.
Alfred.
Historya bardzo jasna.
Barski.
Daléj zaciemnia się nieco. Dziwi mnie niezwykłe wszędzie, a tém bardziéj w polskim domu ostrzeżenie przy wstępie, że dłużéj jak godzinę zabawić tu nie wolno.
Alfred.
I mnie to spotkało.
Barski.
Wiem. Wchodzę, prezentuję się... jestem przyjęty jak najgrzeczniéj... Jem śniadanie... smacznie, bardzo smacznie.
Alfred.
Nie wątpię.