Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VI.djvu/163

Ta strona została przepisana.
Kasztelanowa.

Ale ja wiem, a kiedy ja co powiem, to jest tak a nie inaczéj... To twój narzeczony.

Pani Malska.

Ale ja jeszcze nie powiedziałam...

Kasztelanowa.

Ach, dajże pokój... zakończ już raz.

Pani Malska.

Ciocia mnie zmusza.

Kasztelanowa.

Zmuszam, zmuszam.

Pani Malska (podając rękę Barskiemu).

Niechże i tak będzie.

Kasztelanowa.

No, Bogu dzięki wszystko w porządku... Panno Figaszewska? A teraz jedźmy nie tracąc czasu... Wando, pojedziesz ze mną... Pan Sekretarz zostanie.

Barski (sens kończąc).

Z Panną Figaszewską.

Kasztelanowa (z uśmiechem).

Z Panną Figaszewską. Zostanie aby wyprawić ztąd Pana Skalskiego.

Barski.

Jakże go wyprawić?

Kasztelanowa.

Powiedzieć aby odjechał.

Barski.

Ależ mnie nie wypada wypraszać kogo z cudzego domu... Nareszcie, nuż odejść nie zechce?.. Przez okno wyrzucić w taką słotę, niegrzecznie.