No, to coś Pan wybrał. Duet z Belisaryusza.
Dobrze. (podaje nóty odwracając głowę) To dla Pani, a to dla mnie. (Celina podnosi kwef i śpiewa stojąc za jego krzesłem, nóty w ręku)
Duetto Nr. 3.
„Ah! se potessi piangere di duol non piangerei...“ etc. etc. (Skończywszy Ernest zrywa się i wołając: Bravo, bravissimo! obraca się ku Celinie.)
Panie!...
O! przepraszam, przepraszam, niechcący na honor... w uniesieniu zapomniałem, ale nic nie widziałem; nic na honor, bo ja zapatruję się tylko ze stanowiska sztuki. (Celina spuściwszy kwef przeszła na przód sceny.) A teraz każesz Pani odejść?
Stanowczo, i tym razem bez żadnéj zwłoki. (Ernest idzie cofając się ku niéj.) Cóż to znaczy?
Szukam mego kapelusza.
Na cóż to cofanie?
Mogę się już obrócić?
Dlaczegóż nie. Inaczéj nie trafiłbyś Pan do drzwi i mógłbyś wylecieć przez okno w paszczę zajadłego Brysia... czy jak się tam zowié. (**)