Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VI.djvu/197

Ta strona została przepisana.
Ernest.

Ach to jest od dawna najgorętszém mojém życzeniem, ale jestem dobrym mężem, nie wiem czy kochana żona zezwoli.

Celina.

O niezawodnie, za to ja ręczę, a nawet powiem, że i ona śpiewa.

Ernest.

Co za szczęście!.. ale.. O dla Boga... przecież...

Celina (kończąc sens).

Nie fałszywo! Nie, zdaje mi się że śpiewa dobrze.

Ernest.

Nie przez gardło? (Udaje taki śpiew przez parę taktów.)

Celina.

Nie, nie.

Ernest.

Nie przez nos? (jak wyżej)

Celina.

Nie, nie.

Ernest.

Z piersi głos dobyty, silny?

Celina.

Śpiewa tak jak ja.

Ernest.

Ach gdzież tam.

Celina.

Uczyłyśmy się razem.

Ernest.

Ach gdybyś Pani była moją najukochańszą żoną!