Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VI.djvu/200

Ta strona została przepisana.
Ernest.

Przypadkiem, na honor przypadkiem.

Celina.

Ale ten mąż, rzadki klejnocik, nie wraca, i co z razu robiła z przymusu, późniéj robiła z gustu. — Kształciła się w muzyce tak, że stała się w końcu niepospolitą artystką. Ale aby mogła uczyć się, pracować bez wszelkiéj przeszkody, usunęła się zupełnie od świata i zrobiła votum, że póki jéj mąż latawiec...

Ernest.

O! O! Pani, Pani...

Celina.

Nie powróci, albo póki nie zajmie miejsca w Operze...

Ernest.

W Operze, ona?..

Celina.

Póty kwef nosić będzie.

Ernest.

Och! och! w głowie mi się kręci.

Celina.

Czy zaś jéj głos jest ku temu dość silny, dość wykształcony...

Ernest.

Ależ ja... ja... nie wiem... w głowie mi się kręci.

Celina.

Słyszałeś, sądź.