Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VII.djvu/019

Ta strona została skorygowana.

czeniem, jedyną myślą od samego dzieciństwa było i jest, abym mógł kiedyś jaki urząd piastować.

Jenialkiewicz.

Będziesz piastował, jakem Ambroży.. spuść się na mnie.

Dolski.

Dobrze. Ale pozwól mi łaskawie jedną uwagę.

Jenialkiewicz.

Dwie, jeżeli ci się podoba.

Dolski.

Dlaczego nasze zamiary okrywamy tajemnicą?

Jenialkiewicz.

Ty tego nie rozumiesz?

Dolski.

I to dla téj tajemnicy, przynajmniéj tak wnoszę, każesz mi tu bawić od kilku tygodni.

Jenialkiewicz.

Myślałby kto, żem go zamknął na cztery zamki... Ależ mój Jasiu, tobie widzę nie łatwo dogodzić... Dwie śliczne panienki, dwóch młodzieńców do rzeczy, stół niezły, polowanie dobre.

Dolski.

O la Boga! Z tego względu jestem jak w raju... ale WPan Dobrodziéj często odjeżdżasz, ja tu sam zostaję z rodzeństwem, któremu nieraz muszę być natrętnym.

Jenialkiewicz.

Czy ci kto uchybił?