Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VII.djvu/051

Ta strona została przepisana.
Leon.

Jeżeli trzeba koniecznie, to ja pojadę.

Matylda.

Jest i drugi.. trudny wybór... już odmówiłam...

Leon.

Komu?

Matylda.

Panu Ignacemu... mógłby się urazić...

Leon (na stronie).

Żądełko!.. (spoglądając na Anielę) Pewnie wolałbym nie jechać, ale, aby Matylda miała sama jechać, na to nie pozwolę.

Matylda.

Nie pozwolę!.. Ha, ha, ha!.. do zobaczenia Panie Niepozwalam — jadę, a ty zostań z Panem Ignacym w piechocie. (Odchodzi)





SCENA V.
Aniela, Leon.
Leon.

Dziwna istota! co za spływ złego i dobrego, pociąga ku sobie i odtrąca razem. Co chwila trzeba się pytać samego siebie, czy się ją kocha czy się nienawidzi.

Aniela.

Nienawidzieć Matyldę? Leonie!

Leon.

Za ostrego może użyłem wyrazu, ale przyznaj sama, że bolesne często zadaje razy.