Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VII.djvu/091

Ta strona została przepisana.
Jenialkiewicz.

Bomba rzucona.

Dolski.

Bomba?

Jenialkiewicz.

Już pękła.

Dolski.

A ba!

Jenialkiewicz.

Twoi współzawodnicy już wiedzą o twojém wystąpieniu... zadziwieni... odurzeni, przerażeni, zniechęceni, zawiedzeni, gdzie? co? jak? którędy? A tu już niéma czasu połapać się... wybory tuż! O! rozumiesz?

Dolski.

Zatém muszę się ubrać.

Jenialkiewicz.

Oczywiście! tylko nie trać czasu. Chcę Matyldzie i Anielce sprawić niespodziankę... kazałem im tu przyjechać z Panią Moczybłocką, aby zobaczyły menażeryą... Czekaj na nie z łaski swojéj przed moim domem.

Dolski.

Z największém ukontentowaniem... Marcinie!

Jenialkiewicz.

Zostawiłem w moim pokoju na stole list do nich zapieczętowany, z którego dowiedzą się po co kazałem przyjechać i że ciebie deleguję na ich przewodnika. Karol dostał inną missyą. Leona posłałem gdzieindziéj, a ja muszę być wszędzie i nigdzie.