Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VII.djvu/094

Ta strona została przepisana.
Dolski.

Dobrze, dobrze... teraz nie mam czasu... jutro dam znać gdzie wszystko zanieść. Bądź Pan zdrów... (Do Telembeckiego.) Żebyś był o kilka dni późniéj przyjechał, zastałbyś mnie może w biórze... Mam nadzieję, że będę piastował... (Urywa mowę.)

Telembecki (kłaniając się z uśmiechem).

A tak słyszeliśmy... Wielmożny Pan ma się żenić.

Dolski.

Cóż to ma za styczność?

Telembecki.

Ja już sześcioro piastuję.

Dolski.

O! O! Panie Telembecki... No, cóż mam podpisać?

Telembecki.

Najpierwéj plenipotencyą.

Dolski.

Wiém, wiém... (Podpisuje na okrągłym stole, kiedy u drzwi zadzwoniono.) Cóż znowu?

Lokaj (w liberyi).

Pan Hrabia kłania się... przyséła list i prosi o jak najprędszy odpis, bo ten Pan odjeżdża.

Dolski.

Bardzo dziękuję... wiem o co idzie... bądź tak grzeczny wróć tu za pół godziny, za kwadrans, list będzie gotowy — przepraszam cię ale nie mam czasu. (Zamyka drzwi od przedpokoju.)