Ale zaraz, zaraz! (łagodnie) Zaraz mój kochany... niech się chwile zatrzyma. (Siada przy okrągłym stole i pisze. Marcin wkrótce wraca.)
Proszę Pana, powiada, że mu spiesznie.
Już kończę. (łagodnie) Już kończę mój kochany. (Marcin odchodzi, Dolski złożywszy list i mówiąc: No! trąca i wywraca kałamarz.) A niechże cię!... (śpiewa) „Czegoś oczka zapłakała, Moja ty kochanko miła...“ Marcin to zetrze, dobrze, że list nie dostał. (Idzie do przedpokoju i oddaje list Lokajowi.) Kłaniaj się Panu, podziękuj za pamięć... Bywaj zdrów... Marcinie zetrzéj stół.
A do trzysta djabłów!
Marcinie! Cóż to za wyrazy!
Masz babo reduty!
Cóż to za wykrzyknik.
O!
O la Boga, moja plenipotencya.... biegaj mój Marcinku a żwawo... biegaj za Telembeckim ku poczcie... ku poczcie... niech zaraz wróci... Tym-