Janie, Janie... ja cię nie poznaję!
A ja, a ja, czyż się poznaję!.. Potém Pan Antoni, ten dobry kochany Antoni, nie przyszedłże dusić mnie swoim sznurem i mordować surowym ogórkiem?! — A na koniec Panna Matylda i Panna Aniela spadają jak z nieba właśnie kiedy moja broda... A słuchajcie moi Państwo... tego za wiele! Człowiek śpiewa, śpiewa jak może, ale przez to nie mleko płynie w jego żyłach... i musi nareszcie stracić cierpliwość do stu djabłów!.. Ha? Powiedziałem? — A więc dobrze... tak do sto tysięcy fur beczek batalionów djabłów!.. i... i... niech cię
piorun trzaśnie!.. O tak, teraz mi lżéj... ochłodziło mnie, nie ma co mówić.
Bywaj zdrów Panie Dolski.
Co? Jak?
Do nóg upadam.
Dobrze, jeszcze tego brakowało — gniewasz się.
Nie, nie.
Ale cóż zrobiłem?
Jeszcze się pyta? Jakto? Zadaję sobie niezmierzoną pracę, piętrzę budowę, arcydzieło dyplomacyi, a ty wszystko niszczysz do razu.