Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VII.djvu/114

Ta strona została przepisana.
Jenialkiewicz.

No uspokój się i spuść się na mnie... Naprawimy rzecz całą... ubierz się... zamów w Restauracyi francuskiéj wieczerzę na sześć osób.

Dolski.

Dobrze Mości Dobrodzieju.

Jenialkiewicz.

Ja zaproszę Hrabiego, Alfreda, Henryka i Antoniego. Przyjdę z nimi punkt o dziewiątej.

Dolski.

Dobrze Mości Dobrodzieju.

Jenialkiewicz.

Do zobaczenia. (wraca od drzwi) Każ parę butelek szampańskiego odkorkować i w lód wstawić.

Dolski.

Dobrze Mości Dobrodzieju.

Jenialkiewicz.

Ale ubieraj się. Adieu! (Odchodzi.)

Dolski (sam — rzucając się na krzesło).

Panna Matylda! Panna Aniela! moja broda... szlafrok... O Boże, Boże! to za wiele na jednego słabego człowieka!

(Zakrywa twarz rękoma — zasłona opada.)



Koniec aktu IV.