Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VII.djvu/149

Ta strona została przepisana.

zuję zapłacić ci pięćdziesiąt tysięcy w razie gdyby kiedy przyszło między nami do sądowéj separacyi... (z mojéj winy, rozumié się.) Głupstwo zatem zrobiłem, ufając za wiele swojéj dobréj chęci. — Możesz że ty z twojéj strony toż samo powiedzieć? — Nie chcę a muszę posądzać cię, że twoim jedynym celem był ten zapis i że wstępując do domu męża, już oglądałaś się za temi drzwiami, któremiby z niego wyjść można jak najprędzéj.

Hermenegilda.

Pomysł czysto handlarski.

Gdański.

Jakże inaczéj tłómaczyć...

Hermenegilda.

Dobrze!.. teraz plujesz na dywan.

Gdański.

Jakże inaczéj tłómaczyć...

Hermenegilda.

I czemu tak krzyczysz?

Gdański.

Jakże inaczéj tłómaczyć postępowanie twoje? Zdajesz się wyszukiwać pilnie wszystko co mi jest najboleśniejszém.

Hermenegilda.

Świat mnie szanuje, uwielbia prawie, w domu tylko jestem kłótnicą i podłą intrygantką.

Gdański.

Świat, świat! świat suknia, a dom koszula.

Hermenegilda.

Lube porównanie.