gałgany!.. Ja piję bona fide... Nareszcie tak się ten to tego, jak się zowie...
Spiłem.
Tak jest, spiłem się podług wszelkiego prawdopodobieństwa, bo końca wieczerzy nie pamiętam... gałgany!.. Nazajutrz, budzę się — wiész gdzie?
W łożu pod adamaszkową kotarą — co?
Tak, w łożu, piękne łoże! Budzę się... słuchaj... na wozie i w kajdanach.
Czy być może?
Na wozie, przy mnie kozak brodaty na straży. Odezwałem się do niego uprzejmie: „Proszę Wać Pana Dobrodzieja...“ A on na to: „Mauczy Sukinsyn!“ — Ja jeszcze wtenczas po rosyjsku nie umiałem, dopiero późniéj nauczyłem się, że Mauczy znaczy: milcz, a sukinsyn...
Rozumiem.
Niegrzecznie? Co? Ale nie mogłem się gniewać, bo jednego pogodnego poranku ofuknąwszy się nieco dostałem przez plecy pletnią... (Pletnia jest to ten
to tego...