Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VII.djvu/167

Ta strona została przepisana.
Gdański.

Ale ja.

Julja.

Co?

Gdański.

Bać się — nie boję... ale to charakter twardy... pomówimy o tém... A teraz idź... idź... Ach już zapóźno.

(Słychać głos Hermenegildy i Macieja w pokoju; kiedy Gdański pomieszany zbliża się do środkowych drzwi, Florjan wychodzi na scenę.)





SCENA V.
Gdański, Julja, Florjan, później Hermenegilda.
Florjan (na stronie).

Ten głos... Ha! moja wdowa.

Julja (do Florjana prędko).

Ani słowa, że mnie Pan znasz.

Florjan.

Ani ten to tego?

Julja.

Szczęście moje od tego zawisło. Przyrzekasz?

Florjan.

Ależ ten to tego?

Julja.

Milczenie — albo mnie już nigdy nie ujrzysz.

Florjan.

Zrobię jak Pani każesz.