Ta strona została przepisana.
Hermenegilda.
Ja nic nie mówię.
Julja.
Zdawało mi się...
Hermenegilda.
Dziwię się, nic więcéj.
Julja.
Dziwisz się Pani? Dlaczegóż to proszę?
Hermenegilda.
O kochana Pani, nie pytaj się, jestem nadto szczérą.
Julja.
Tém lepiéj. Zdanie oświeconéj osoby jest zawsze pożądaném.
Hermenegilda.
Nie, nie... jest to przedmiot, o którym z zimną krwią rozmawiać nie umiem.
Julja.
Ależ daję Pani słowo, że ani ja, ani mój mąż jéj zdania za złe nie weźmiemy.
Hermenegilda.
A więc wyznam, że pojąć nie mogę, aby będąc młodą, piękną, dobrego urodzenia, iść za wdowca. (coraz z większym zapałem) Za ojca dzieci... Tegobym
ja nigdy, przenigdy nie uczyniła.
Gdański (zgniata filiżankę).
O! O! stłukła się... nic to... bardzo przepraszam. (Obciera chustką siebie i Florjana i znowu siadają.)