Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VII.djvu/188

Ta strona została przepisana.
Julja.

W przyjaźni, nie powiem, ale znają się dobrze.

Hermenegilda.

Nie mógłżeby go wybadać?

Julja.

Dlaczego nie, ale jeżeli mam szczérze powiedzieć, mój mąż jest trochę... ten... bardzo dobry... ale cokolwiek... nareszcie po co mężczyzn mieszać tam, gdzie się bez nich obejść może?

Hermenegilda.

Chceszże sama?..

Julja.

To jeszcze gorzéj.

Hermenegilda.

Dlaczegóż? O mój Boże!

Julja.

Na Ambasadora jestem za młodą... mój mąż zazdrośny trochę...

Hermenegilda.

A mój, ogromnie, wściekle... i to zwiększa moją trwogę... Co tu robić?

Julja.

Mów Pani z Marskim.

Hermenegilda.

Okropnie!

Julja.

Nie ma innego sposobu.

Hermenegilda.

Ale jak?.. gdzie?.. kiedy?..