Ta strona została przepisana.
cego rywala w zięcia, a ja zwróciwszy listy, co więcéj drogi mi portret, wyjadę z Warszawy. Tak wszystko skończy się z powszechném zadowolnieniem i pozostaniesz nadal nieskazitelną przełożoną czystego zjednoczenia moralnych Reformistek.
Hermenegilda.
Panie Marski, zapomniałeś, że mojém godłem
(wzniośle) Złamać się mogę — ugiąć nigdy.
Gdański (za drzwiami).
Czy tu mieszka Pan Milder?
Hermenegilda.
Mój mąż!
Milder.
Czegóż się lękasz?
Hermenegilda.
Tak gwałtowny i moja tu bytność.
Milder.
Stanie się pierwszym stanowczym krokiem do
separacyi. (Pukanie do drzwi silne) Mam otworzyć?
Hermenegilda.
Nie, nie — nie ma ztąd drugiego wychodu?
Milder (z flegmą).
Niema.
Hermenegilda.
Przez ten pokój?
Milder.
Mój sypialny? nie, niema.
Hermenegilda.
Skryję się tam... w tym pokoju.