Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VII.djvu/215

Ta strona została przepisana.
Florjan (odsuwając się).

Jestżeś pewny?

Gdański.

Własną ręką zapłaciłem za niego dwa tysiące.

Florjan.

Miałżebym się omylić?

Gdański.

Florjanie! Moja żona jest tu u niego... Florjanie, ja go zabiję.

Florjan.

Kasprze, uspokój się ten tego dla Boga.

Gdański.

Florjanie! trzymaj mnie, bo go zabiję.

Florjan.

Tak, trzymaj. Alboż to ja słoń, abym cię mógł zatrzymać? Ale zastanów się Kasprze... Kasprze, słuchasz mnie?

Gdański (który w osłupieniu wpatruje się w szal).

Słucham!

Florjan.

Chcesz go zabić?

Gdański.

Chcę.

Florjan.

A potém?

Gdański.

Będzie zabity.

Florjan.

A potém?