Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VII.djvu/219

Ta strona została przepisana.
Gdański.

A więc... A więc... Pan... Pan... jesteś Marski?

Marski.

Tak jest, Wacław Marski i twój zięć szanowny Panie Gdański.

Florjan.

Ten to tego...

Julja.

Twój zięć, kochany Ojcze.

Gdański.

Moja córka?

Florjan.

Ten.. ten... ten... ten...

Marski.

Twoja córka, moja żona.

Florjan (do Urzędnika).

Ten to tego... jak się zowie...

Urzędnik.

Nie wiem.

Hermenegilda.

I mnie w spisek wciągnięto — wstawiam się za niemi.

Gdański.

Wiesz zatém?

Hermenegilda.

Zapewne, że wiem.

Gdański.

O Hermenegildo! (Przerzuca szal na drugą rękę.)