Powoli się porozumią,
Przyjdą zwolna do rozumu.
Porozumią?.. do rozumu?..
Józiu, Józiu, mnie się zdaje,
Ustrzeliłeś pono bąka...
Tobie coś wiele nie staje
Na nieszczęsnego małżonka.
A to dlaczego? Żem nie dobrał pary
Że ona młoda, a ja niby stary.
I cóż to szkodzi?.. I cóż mi się stanie?
A! wiesz. To dziwne pytanie.
Młody, młody niech się lęka
Kiedy na kobiercu klęka,
Bo przed nim jak step bez granic
Przyszłość zalega w pomroku,
Tam przewodnie światło za nic,
Nie przyświeca naprzód oku,
Co go czeka w ciągu drogi,
Złe czy dobre, kwiat czy głogi.
Ale dla nas cośmy starzy
Gdy w małżeństwo grać się zdarzy,
Jakaż licha nasza stawka,
Tych lat trochę co zostało!
Ciskam zatém kostki śmiało:
Wygram, dobrze, — przegram, fraszka.
Ot — nic więcéj jak zabawka.