Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VII.djvu/257

Ta strona została przepisana.
Zdzisław.

Ale wszystkiemu jest gdzieś jakaś miara.

Paulina.

W zaprzysiężonéj wzajemnéj miłości
Nie chce znać miary i granic ufności.

Zdzisław.

Jakto? — świat cały kiedy ci powiada,
Jasno dowodzi że tu fałsz tam zdrada?..

Paulina.

Nie wierzyć.

Zdzisław (z gorzkim uśmiechem).

Czy tak? ten twój kodeks nowy
Bardzo wygodny dla świata połowy.

Paulina.

O téj połowie niech nie będzie mowy
Ale dla drugiéj jest trudny lecz święty,
W nim pokój życia, w nim honor zamknięty.
Każdy niech dobrze wprzód się zastanowi
Nim: „kocham ciebie“ drugiéj duszy powie,
A jak raz rzeknie i echo usłyszy,
Niechże używa téj swobodnéj ciszy
Która jedynie z ufności wypływa,
Z nią miłość rajem, bez niéj piekło bywa.

Zdzisław.

Ja wierzę. Powiedz, toś nie ty pisała?

Paulina.

Ja.

Zdzisław.

Ale bajką jest osnowa cała.