Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VIII.djvu/031

Ta strona została przepisana.
Hryńko (parskając śmiechem).

Patrzcie, jaki tęgi.
Idź stary capie, krzywdy panience nie zrobię,
Jako rodzic z córeczką rozmawiamy sobie.

Szymon.

A ty łotrze!..

Zosia.

Szymonie, to mój ojciec przecie.
(do Hryńka)
Za te moje pierścionki nie wiele weźmiecie,
A ja się z żalem drogich pamiątek pozbawię.

Hryńko.

Ja te drogie pamiątki u Moszka zastawię;
Możesz Panno córeczko ztamtąd je wykupić,
Mnie o to idzie, abym miał...

Szymon.

Za co się upić...

Hryńko (do Szymona).

Ciszej! (do Zosi) Abym miał dzisiaj czém prędzéj na drogę,
Bo tu coraz mi duszniéj, pozostać nie mogę...
O hultajów nie trudno... gotów jeszcze który
Schwycić mnie i na lata wsadzić gdzie do dziury.

(Szymon po wierszu: A ja się z żalem etc. dobywa z kieszeni talara, którego z wielu papierków rozwinąwszy daje w złości Hryńkowi.)
Szymon.

Na, masz, idź... a nie wracaj. (Hryńko chowa talara.)