Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VIII.djvu/049

Ta strona została przepisana.
P. Piotr.

Prawda. Ale mi przyznaj, że nie przyozdabia
Mieć takiego tatula. — Gdzież jest? — Co porabia?

P. Wacław.

Beatus ille, qui procul negotiis
Paterna rura bobus exercet suis.

P. Piotr.

Rolnik? — Chłop? padam do nóg! — Bajduła do tego!
(Pije.)

P. Wacław. (*)

Kto wie, może potomek Bajduły sławnego,
Książęcia tatarskiego.

P. Piotr.

Co? ze krwi książęcéj?

P. Wacław.

Kana, co w pień nad Prutem wyciął sto tysięcy.

P. Piotr.

Ba? — A któż był wycięty?

P. Wacław.

Araby, Pogany,
Odtąd kraj bez Arabów, Bezarabią zwany.

P. Piotr.

Fiu! fiu! to nasz antenat za katy był dziarski.
Bajduła — czysty Tatar — czysty styl tatarski.
Nawet jak się rozpatrzę, to pewnie i w żonie
Wiele oryentalnego z czasami odsłonię.
Z tém wszystkiém, acz to piękna owa tatarszczyzna,
Jedak nie każdy pojmie, nie każdy ją przyzna;
I bierzcie to, nie bierzcie za szlachecką mrzonkę,
Wolę ja teścia na ski, a na ska małżonkę.