Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VIII.djvu/073

Ta strona została przepisana.

Hm! znalazł próg bezemnie, bodaj dostał czkawki!
A to mi ciuciubabka!.. djabli z téj zabawki!..
Rozstrzelać!.. ludożerca... jakby ostre noże
Płatają jego słowa... Hej, hej, miły Boże!
Co téż ten wojak musiał namordować ludzi!
Gwałtu! — Ale niech dla mnie jeszcze się nie trudzi...
Kiedy mi Sądownictwa uchodzi karyera,
Ucieknę do Rzeszowa, pójdę na markiera.





SCENA V.
Narcyz, Regina.
(Regina w takiéj czarnej mantylce i w takim kapeluszu z zasłoną jak miała Zosia.)
Narcyz.

Po co Pani tu wracasz? — czy nie dosyć jeszcze?
Te wszystkie tajemnice jak djabelskie kleszcze
Wyrwą duszę nareszcie.

Regina (mówiąc powoli).

Jakie tajemnice?
Jakie? — Co?

(Składa kapelusz na stolik po prawéj stronie, wkrótce przy nim siada — Narcyz jak wryty.)

Zapal świecę. (rozkazując) Zapal Wać Pan świecę.
Cóż to, śpisz jeszcze? — przez szkło chcesz świecę zaświecić?

(Narcyz otwiera latarnię i zapala świecę — p. k. m.)

Przyszłam pomimo nocy Hryńka ci polecić.
Chcą go gwałtem uwolnić... słyszałam o zmowie...
Ostrzegam cię, zaklinam, strzeż jak oka w głowie.

Narcyz.

Strzegę.