Ta strona została przepisana.
Regina.
A cóż to Mocanie,
Wszystkie jak na lep!
Narcyz.
Hę, hę.
Regina.
Cóż drugim zostanie?!
Nawet i wyżéj, wyżéj coś się święci pono...
Ktoś tu przybiegł po balu...
Narcyz (zrywając się).
Och! och!
Regina (z flegmą).
Dostrzeżono.
Narcyz.
Ależ to względem ojca...
Regina (wstając i surowo).
O tém ani słowa,
Żeby cię piekli, siekli, to zguba gotowa.
Bo cała twoja zbrodnia wypłynie jak woda,
I tram tram... marsz na wojnę, a byłaby szkoda.
(z uśmiechem łagodnie)
Zresztą... czy to raz pierwszy stała tu jéj noga?
Czasami, wieczorem, co?
Narcyz.
Przysięgam na Boga...
Regina.
Co, że wolisz karabin? — Ale co to mówić,
Nie bywała, tém lepiéj... nie ma jéj czém złowić...