Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VIII.djvu/080

Ta strona została przepisana.

Lubo od takich łowów nie giną dziewczęta
Wiedzą sąsiedzi, jak kto siedzi.
Gdzieś zdaleka pierś wzdycha, strzelają oczęta.

Narcyz.

Ależ...

Regina.

Co? — Z opiekunem każda wygra sprawę,
Łzy, łzy, potém ślub, w końcu posag na dzierżawę.
Przez jutro bądź spokojny, ufaj méj obronie.
Mądry zawsze wypłynie, a głupi utonie.
Pojutrze, choćbym chciała, już pomódz nie mogę
No, weź Wać Pan latarnią, poświecisz mi drogę.
(Odchodzą.)

Koniec aktu III.