Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VIII.djvu/087

Ta strona została przepisana.
Zosia.

I cóż złego, żem wyszła.

Regina.

Dokąd?

Zosia.

Do ogrodu.

P. Piotr.

Miły spacer w pogodę, jak księżyc przyświeca,
Lecz szkoda, że deszcz padał, nie było księżyca.

Regina.

To rzecz dziwna.

P. Piotr.

Bynajmniéj, bo przez ogród ścieżka,
Do domku ustronnego, gdzie Pan Narcyz mieszka.

Paulina.

Narcyz?

Regina.

Mieszasz się.

Zosia.

Ja?.. nie.

Regina.

Słyszysz o czém mowa?

Zosia.

Narcyza nie widziałam, nie mówiłam słowa.

P. Piotr.

O! O!

Regina.

Pocóż tam byłaś oświeć nas w tym wzlędzie.