Tej nazwy nie chcę słyszeć więcéj.
(Odchodzi.)
Gardząc już tém po balu, com przyjął przed balem,
Oto pierścionek Pani. (ironicznie) Oddaję go z żalem.
(Rzuca na stół.)
Z mego jéj kochankowi podarunek robię,
Niech buty na wesele każe podszyć sobie.
(Odchodzi śmiejąc się.)
Zosiu biedna, Zosiuniu, ocknij się z rozpaczy,
Hańba wprawdzie nie mała... wzgarda wiele znaczy,
Musiały serce twoje uderzyć boleśnie...
Trzeba było przewidzieć... myśleć o tém wcześnie...
Bo co raz na świat wyjdzie w ukrycie nie wróci.
Zbyt przykre położenie niezmiernie mnie smuci.
Usiądź Zosiuniu, usiądź, przestańże być głazem...
Naradzim się ze sobą i popłaczem razem.
Ciocia gniewa się słusznie, trzeba znieść pokornie...
Lepiéj było coś wyznać, jak milczeć upornie...
I mój wuj tą pigułką zakrztusi się trochę,
On co tak ostro sądzi czynności... za... płoche;