Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VIII.djvu/092

Ta strona została przepisana.
Paulina.

Nie wierzę z twojéj strony złemu najmniejszemu,
Ale że się kochacie, czyż to nie do wiary?
Jakieżby inne schadzek mogły być zamiary?

Zosia.

Paulino!

Paulina.

Przystojny!

Zosia (ze wstrętem).

Och!

Paulina.

Kocha cię!

Zosia.

Dla Boga..

Paulina (z przyciskiem).

On wprawdzie bardzo biedny, ty jesteś uboga,
Ale wiesz, że Pułkownik skąpstwem się nie splami...
Tych, których z łaski karmił, nie puści z torbami...
Zresztą i téj miłości potrzebna osłona.

Zosia.

Ależ ta miłość cała to potwarz szalona.
Nie chcę iść za mąż, nie chcę, jak jestem zostanę.

Paulina.

O w tém bardzo się mylisz, rzeczy nadto znane,
Aby Państwo Morderscy pokrywać je chcieli,
I niepewną osobę w swym domu cierpieli.

Zosia.

Niepewną!