Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VIII.djvu/120

Ta strona została przepisana.
Regina.

Wszak mówiłeś: milczenie w tym względzie
Ale ta Barska? nie jest...

Morderski.

I na to czas będzie.

Regina.

Nic nie wiem.

Morderski.

I ja nie wiem.

P. Wacław. (*)

Nie wiecie oboje,
Ale ja wiedząc wszystko na usługi stoję.
(do Zosi)
Ten zegarek się wstrzymał na pięknéj godzinie
Twego życia Zofijo — na szlachetnym czynie.
Pozwól, aby nam nadal wspólne znaczył chwile...
A że szczęścia obojga, mam nadziei tyle.

Zosia (podając mu rękę).

Jak bluszczu bez podpory gałązkę rzuconą,
Podjąłeś mnie współczuciem, wzmocniłeś obroną,
Jak bluszcz chwytam się ciebie... szczerze cię obwinę...
Z twego serca żyć będę... albo przy niém zginę.

Szymon (wchodząc).

Czy mnie Państwo wołacie?

P. Wacław i Zosia.

Wołamy Szymonie.

Zosia.

Bądź świadkiem szczęścia...

P. Wacław.

Które będę winien żonie.

(Szymon ściska za kolana.)