Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VIII.djvu/126

Ta strona została przepisana.

serce moje przepełnione jest miłością i wdzięcznością, dlaczegóż ty kochana Panno Paulino jesteś tak obojętną dla mnie? Dlaczegóż smutek wyczytuję w twojéj twarzy?

Paulina.

Panie Serafinie, nim ci rękę przyrzekłam, oświadczyłam ci otwarcie, że tylko szacunek i ufność w twoim charakterze skłoniły mnie ku temu. Głębsze cie serca nie jest mi znane. „Nie żądam więcéj“ odpowiedziałeś — a ja przyjęłam twoją rękę.

Serafin.

Miłości nie wymagałem, ale i nadziei wyrzec się nie mogłem; wszelkie wszakże starania, abym do zamierzonego zbliżył się celu, były daremne — nie idziemy naprzód, ale raczej zdajemy się cofać.

Paulina.

Nie cofam się, ale stoję w miejscu.

Serafin.

To wyznanie....

Paulina.

Dowodzi mojéj otwartości, na której się Pan nigdy nie zawiedziesz. Co się zaś tycze smutku, który mniemasz wyczytywać w twarzy mojéj, powiem, że to nie smutek, ale głębokie roztrząsanie własnego sumienia.

Serafin.

Kto zawsze nad krętemi ścieżkami żywota wznosić będzie pochodnię sumienia, ten zbłądzić nie może.