żyć, bo dla mnie służyć najprzyjemniejszym jest zawsze obowiązkiem.
Miły chłopiec! Tysiąc pociech!
Nie lubisz go.
Nie.
Dlaczego?
Dlaczego? jabym raczéj powinien się ciebie zapytać, dlaczego ty go lubisz? — powiedz mi moja Paulinko, co cię mogło skłonić do twojego szalonego przedsięwzięcia?
Mój Panie Stanisławie, nie jesteś tak złym jak się wydajesz, jak się chcesz wydawać, odpowiem ci więc szczerze: Kiedy po śmierci mojéj matki zostałam zmuszoną opuścić pensjonat, w którym byłam wychowaną, sama bez wszelkiéj pomocy musiałam szukać ślizkiego utrzymania w uczeniu dzieci w obcym domu; poznałam Serafina, nie obudził miłości w mojém sercu, ale obudził przekonanie, że stać się kiedyś może opiekunem moim. W jego moralności, bogobojności, rozumie, nareszcie i bezinteresowności zda-