Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VIII.djvu/140

Ta strona została przepisana.
P. Zielska.

Nieprawda, fałszywy rachunek, tylko chęć dokuczania — byłeś zawsze i jesteś teraz najzłośliwszym człowiekiem w świecie.

Stanisław.

No, nie gniewaj się, droga kuzyneczko, rachunku tego nie przedłożę Jenerałowi — a ponieważ stopień naszego pokrewieństwa nie jest dostatecznie wyjaśniony, jeżeli zechcesz, pozwolę ci się nazywać stryjaszkiem albo wujaszkiem, a Jenerał będzie znał Paulinę Paulinką, a Eufrozynę Fruzią.

P. Zielska.

Z tobą rozsądnie rozmawiać nie można.

Stanisław.

I owszem, czyliż to nie rozsądek oświadczyć ci, że całemi siłami chcę ci pomagać, abyś została kiedyś Jenerałową i bodaj nie Jenerałową dywizyi.

P. Zielska.

Chcesz pomagać?

Stanisław.

Chcę.

P. Zielska.

Pewnie?

Stanisław.

Ach czyliż wątpić możesz, wszakże i całéj rodzinie Zielskich wiele na tém zależy, abyś Jenerałowi syna powiła, któryby propagował gasnący ród Zielskich.

P. Zielska.

Jaszczurka!

(Odchodzi.)