Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VIII.djvu/159

Ta strona została przepisana.
P. Zielska (sama).

Piorun po piorunie. — Śmierć niespodziewana, a co gorzéj niegodziwy testament. Cóż teraz będzie? siedzę na tém krześle jak na szpilkach, jak na ostrych szpilkach. Ależ jakiż projekt Stanisława, jakich sposobów użyje, aby skłonić Serafina? Miałżeby użyć groźby, gwałtownych środków? — Nie, tego nie chcę. (p. k. m.) A nareszcie, co mi się w to mieszać, niech się meżczyzni rozprawiają między sobą. Pójdę jednak, pogadam ze Stanisławem, niech wesprze nadzieją skołatane serce moje.

(Odchodzi.)





SCENA IV.
Serafin, Kulesza.
(Serafin wchodzi z pakietem papierów w ręku, za nim Kulesza.)
Serafin.

Oznajmisz Wać Pan wszystkim oficyalistom i sługom, że ja jestem jedynym tu dziedzicem nieograniczonym na mocy testamentu ś. p. Jenerała, kochanego mego kuzyna.

Kulesza.

Zaraz Panie.

Serafin.

Podasz mi WPan spis imienny indiwiduów zostających w obowiązkach. Administracya tu jak uważam bardzo wiele kosztuje, — zapowiesz Wać Pan, że pensye muszą być znacznie okrojone; grzeszy kto więcéj wymaga jak jego zasługa warta.

Kulesza.

JWny Jenerał sam zawsze zapłaty wyznaczał.