Nie pamiętam i nie chcę pamiętać.
Wiem, wiem i nietylko praw żadnych do twojéj rączki nie roszczę, ale gdybyś i chciała, mając wzgląd na dawne przysłowie, że stara przyjaźń nie rdzewieje, przybrać mnie za towarzysza dalszéj podróży, powiedziałbym ci szczerze: nie radzę.
A ja także odpowiem przysłowiem: Panie Stanisławie, kwaśne winogrona.
Wiesz dobrze, że nie jestem Serafinem i nikt się jeszcze na brak mojéj szczerości nie mógł użalać, szczerze więc powiem, że z połączenia naszego losu nie wieleby dobrego wypaść mogło — moją połowę zabraliby Wiesbadeńskie bankiery, a twoją zabraliby dłużniki.
Na cóż mi to powiadasz?
Bo się chcę dobrze rozstać z tobą.
Wierzę ci i dlatego podam ci sposobność oddania mi wielkiej usługi.
Idzie o Serafina.
O dla Boga! jakżeś mógł to nawet pomyśleć — Serafin ten świętoszek, ten intrygant, ten człowiek