Ta strona została przepisana.
Marski.
Zapytanie dosyć dziwne.
Kokoszkiewicz.
Powtórzyć jednak muszę.
Marski.
Chcę się żenić, aby mieć żonę.
Kokoszkiewicz.
Młoda, miła, ładna żoneczka, to marzenie młodych lat; młodym zdaje się ożenić się tak łatwo jak zjeść śniadanie; ale kto starszy, ten inaczéj na tę sprawę patrzeć musi. Panie Marski nie żeń się Pan, radzę szczerze.
Marski.
Dlaczego?
Kokoszkiewicz.
Póki jesteś kawalerem, świat cały stoi ci otworem — chcesz podróżować, jedziesz sobie — nie lubisz jeździć, siedzisz w domu — chcesz się bawić, polować, pić, grać, wszystko zrobisz co ci się podoba, ale jak żona wejdzie do domu — o Panie żona sęk.
Marski.
Jakoś to tam będzie.
Kokoszkiewicz.
Młoda żona zapragnie strojów, fioków.
Marski.
I na to może nam wystarczyć, ale Klara nie zechce tego czegobym jéj dać nie mógł.
Kokoszkiewicz.
Tu o Klarze nie ma mowy.