Ta strona została przepisana.
skrycie, tak żem już wątpić nie mogła, że jego zamiarem jest ożenić się ze mną.
Marski.
O hultaju dam ja tobie!
Dowmund.
Tylko powoli, tylko rozsądnie.
Klara.
A więc tak Karol jak i ktokolwiek inny, któryby się oświadczył o moją rękę, otrzymałby niezawodnie odmowną odpowiedź, bo on mojéj ręki chce dla siebie.
Marski.
Ależ ja go ztąd wypędzę.
Dowmund.
Z własnego domu, nie zła myśl.
Marski.
Na noże z nim bić się będę.
Dowmund.
On nie wyjdzie i na szpilki.
Marski.
Ja przymuszę.
Dowmund.
Sześćdziesięcioletniego pedogryka.
Marski.
Kiedy stary i pedogryk, czemuż chce młodéj żony?
Dowmund.
Chcieć może, ale to nie dosyć; aby stanąć przed ołtarzem trzeba i drugiéj osoby, a tą osobą Klara być nie może i nie będzie.