Ta strona została przepisana.
Kokoszkiewicz.
O jéj szczęście dbam właśnie.
Dowmund.
Nie zezwolisz?
Kokoszkiewicz.
Nie.
Dowmund.
Stanowczo?
Kokoszkiewicz.
Nieodmiennie.
Dowmund.
A więc prawda, czemu wiary dać nie chciałem.
Kokoszkiewicz.
Jakieś bajki pewnie.
Dowmund.
Czy bajki, sam mi powiesz.
Kokoszkiewicz.
Cóż takiego?
Dowmund.
Powiadają, żeś się zamknął jak w klasztorze, że żadnemu młodemu nie dajesz przystępu, że nie chcesz aby ktokolwiek starał się o rękę Klary, bo ją chcesz dla siebie zachować.
Kokoszkiewicz.
I cóżby w tém było dziwnego?
Dowmund.
Dobre pytanie, cóżby nie było dziwnego. Przymus woli, młodość Klary i twój wiek.
Kokoszkiewicz.
Cóż u djabła wiek i wiek, każdy wiekiem dziś mi w oczy ćwika; niech mi nikt w metrykę nie zagląda, kiedym zdrów, kiedym tęgi.