Ta strona została przepisana.
Dowmund.
Pytam cię się raz jeszcze, dasz Marskiemu zezwolenie?
Kokoszkiewicz.
Nie dam.
Dowmund.
Nie?
Kokoszkiewicz.
Nie.
Dowmund.
Bądź zdrów a z przyjaźni naszéj kwita.
Kokoszkiewicz.
Niech będzie i kwita.
Dowmund.
Moja noga tu nie postanie.
Kokoszkiewicz.
Niech nie postanie.
Dowmund.
Ale pamiętaj stary dziadzie, że za zdradzone zaufanie Bóg cię kiedyś ciężko skarze.
(Odchodzi.)
Kokoszkiewicz (sam).
A nie odszedł bez ucinku: dziadzie, dziadzie... idź do kata! Za co mię ma Bóg karać... mam opiekę albo nie mam; jeżeli mam, to jużcić opiekę pierwéj muszę mieć nad sobą jak nad drugimi, to rzecz jasna: prima charitas ab ego.
(Odchodzi.)