radźmy (p. k. m.) i wiesz co, dobra myśl mi przyszła: powiedz żeś ty strzelił do Marskiego.
O dziękuję za tę łaskę. I owszem.
Cóż ci szkodzi?
Nie, nie powiem — kłamstwo grzech.
Bo to widzisz, tu nie idzie o to, kto wystrzelił, ale w śmierci cała rzecz.
Właśnie dlatego — człowieka zabić, to nie furda.
Tać nie furda, ale to przypadek; nic się nie bój, ja ci ręczę.
A dlaczegóż Jegomość się boisz — i owszem.
Dla mnie jakoś nieładnie; będą się pytać, inkwirować, przed sędziami trzeba stać a mnie nogi bolą; ty wiesz że ja mam pedogrę, jestem stary, już bardzo stary, szanuj moją słabość i mój wiek. (ocierając łzy) Zrób to dla mnie mój Filipku, powiedz słówko, powiedz żeś ty strzelił.
Za to słówko i owszem dyndać można.
Co ty mówisz głupcze — dyndać, dyndać, o dyndaniu nie ma mowy.