Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VIII.djvu/243

Ta strona została przepisana.
Filip.

Ha, różnie to proszę, Jegomości po ludziach chodzi.

Kokoszkiewicz.

Włos ci z głowy nie spadnie, nie masz się bać czego.

Filip.

A jednak się boję, bo Jegomość wiesz, że ja tchórz.

Kokoszkiewicz.

Miejże rozum, przecież za pomyłkę nie... nie...

Filip (kończąc sens).

Nie powieszą? I owszem.

Kokoszkiewicz.

Głupiś... nie mów takich słów.

Filip.

Nie mówię, abyś Jegomość czego Boże chroń i owszem miał wisieć, ale to powiadają: bąk się przebije a mucha zostanie; nie, nie, nie chcę kłamać, powiem wszystko jak się stało.

Kokoszkiewicz.

Jesteś niepoczciwy i głupi sługa, nie dam ci zegarka, idź do djabła.





SCENA XIV.
Kokoszkiewicz (sam, rzuca się w krzesło — p. k. m.).

Ja zabójcą, ja Kokoszkiewicz! (wstrząsając sobą) Człowieku obudź się... ja śpię, to sen, ale nie, wystrzeliłem z palnéj broni — ale Marski, pocóż tam właził, gdzie włazić nie powinien; więc i on wi-