Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VIII.djvu/256

Ta strona została przepisana.
Klara.

Nareszcie wszakże zezwolić potrzeba, gdzie bronić nie pomoże.

Kokoszkiewicz (przestępując z nogi na nogę).

Prawda i to; bierzcie się zatém, kochajcie się... et cetera... błogosławię, błogosławię.

Dowmund.

Brawo.

Filip i Zuzia.

Wiwat nasz Jegomość i owszem.

Kokoszkiewicz.

Wielkie mam zmartwienie, że straciłem Klarę, ale radość jeszcze większa, że nie jestem zabójcą... Ach jakże mnie te buty gniotą!

KONIEC.