Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom X.djvu/016

Ta strona została przepisana.
Baron.

Może co wytargujem... trzeba jeszcze czekać.

(wstając i ciszéj)

Pan Hrabia dużo wydał na tajemne cele
I w innych katastrofach stracił bardzo wiele,
Trzeba mu dziś pieniędzy... pędzi więc jak w matnię.

Mario.

Willa w pół darmo, Hrabia dał słowo ostatnie.

Baron.

Takich ostatnich, dziesięć przy każdéj sprzedaży.

(Po krótkiem milczeniu)

Nareszcie — Idź, skończ, zapłać... jeśli ci się zdarzy
Co urwać, urwij... choć tysiąc... nie korzystać szkoda.

Mario.

Ależ mnie wstyd targ wznawiać, gdzie zawarta zgoda.

Baron (zadziwiony).

Wstyd? Mario jesteś młody, zda ci się nauka:
Wstydzić się tylko trzeba, gdy nas kto oszuka.

(Siada, zakłada nogi i bawi się złotą tabakierką).

Cóż z poczty?

Mario.

Nic ważnego. Neapol spokojny,
Lecz w Sycylii domowej lękają się wojny...

Baron.

O! bardzo, bardzo proszę... nie słucham, nie słyszę.
Niechże mi korespondent tych rzeczy nie pisze —
Polityki nie lubię, Czy czarno, czy biało,
Mnie wszystko jedno, byle porządnie się działo.

Mario (po krótk. milcz.)

Rzymskim dziennikom przeczy list z późniejszej daty,
Że dom Blok et Compagnie zawiesił wypłaty.